Kanapka moja dziś próbowana była doskonała! Doskonałość rozłożyć można na kilka czynników: mięsko - idealne, aromatyczne, dobrze doprawione, miękkie, soczyste; sałatka - kwaśna i mokrutka, z zamarynowanej kapusty, ale nie takiej zwykłej, tylko tak zamarynowanej tajemniczo inaczej i lepiej: pieczywo - samo w sobie fajne, chleb na zakwasie, jakiś od baby lub dziadka, jeszcze zapieczone tak w sam raz (nie jadam glutenu, był tu zrobiony wyjątek); sos musztardowo-miodowy, słodko-pikantny - skądś kojarzę ten smak - z dzieciństwa? no na pewno kojarzę :) Wcześniej próbowałam już tych kanapek, były bardzo dobre, ale ich znakomitość rośnie. Bo ta dziś była lepsza od tej tamtej wtedy, więc następnej oczekuję jeszcze lepszej od tej tamtej wtedy i tej tutaj teraz. Ewolucja tak działa. Tu nie ma po co już, no bez przesady. Czekam na następne występy Pokolei, najchętniej w Warszawie. Jeśli nie ma takiej możliwości, to spokojnie - paszporty mamy, aktualne :) No i dodatkowym niezaprzeczalnym atutem, wręcz podstawą tego miejsca (bo ktoś to przyrządza jednak, wstaje rano, wędzi, marynuje, soli, pieprzy - głupoty i mięso) jest ekipa, team, cru, czy jak lubicie nazywać twórców cudów, które pożeracie, czyli cudotwórców - są te chłopaki, których musicie poznać: Maciek i Mateusz. Ja jestem przekonana, że pokochacie jedzenie w Pokolei - jeśli nie - piszcie na priv! Do mnie.:D